O absurdzie edukacji
Przy układaniu programów szkolnych traktuje się je jako czynnik rozstrzygający o tym, jaka będzie młodzież kończąca szkołę, toteż komisje programowe drobiazgowo roztrząsają, co w każdym przedmiocie nauczania dodać, zmienić lub skreślić.Sama młodzież jest przy tym traktowana jak surowiec, z którego otrzyma się wyroby zależne od zastosowanej obróbki.
Podczas szkolenia okazuje się, że sprawa jest złożona — obok postawy nauczyciela odgrywa jednak rolę również postawa ucznia, stosuje się więc rozmaite środki mające skłonić ucznia do współdziałania.
I wreszcie, gdy dochodzi do egzaminowania, okazuje się, że wszystkiemu jest winien tylko uczeń. Sprawę traktuje się tak, jak gdyby tylko starania ucznia rozstrzygały o jego wiedzy (przecież gdyby tak było naprawdę, to nauczyciele byliby niepotrzebni).
Jest kapitalne, że w razie ujemnych wyników wspólnego trudu ucznia i nauczyciela represje w stosunku do jednego z tych wspólników wymierza drugi wspólnik!
Prof. Marian Mazur,
Cybernetyka i Charakter,
Wyd. 1, PIW, Warszawa 1976,
ss. 225-226