#Januszeks #Prekariat #Wyzysk i ogólna #Chujoza #ZwiązkiZawodowe #InicjatywaPracownicza #ZwiązekSyndykalistówPolski
Jest w Częstochowie takie coś, jak "#Fundacja Studencka Młodzi Młodym", sprzedająca swój status #OPP za prowizje od 1,5% zebranych dla "partnerów" i "podopiecznych". Taki samograj finansowy.
Do akwizycji nowych "porozumień" używa szybko rotujących telemarketerów, zatrudnianych na śmieciówkach (UZ 28 brutto za godzinę + 10 netto za zaklepany nowy kontrakt - dane z GoWork). #ColdCallCenter.
I z tego callcenter co jakiś raz (ostatnio dzisiaj) dzwonią do mnie (jako do #TePeWu) kolejne dzieciaki, totalnie nieświadome, że juz 11 razy poinformowałem, że nie jestem zainteresowany i proszę, żeby do mnie nie dzwonić. Ale dzwonią i dzwonić będą, bo tam nie ma żadnej centralnej bazy, żadnego CRM (w firmie działającej od 2008!), prawdopodobnie dlatego, że stanowiłoby to dowód prowadzenia działalności gospodarczej.
Więc dzisiaj mi się zrobiło żal tych prekariątek, i zadzwoniłem do biura, prosząc o rozmowę z "dyrektor zarządzającą", podana na stronie firmy.
Odpowiedź pierwsza (miła pani, nawet się przedstawiła): ale u nas nie ma dyrektorki.
To proszę mnie połączyć z kimś, kto kieruje fundacją.
Po chwili męski głos (nie pofatygował się przedstawić, na stronie "o nas" są same kobiety": Czy pan chce zostać naszym podopiecznym.
Nie, chcę rozmawiać z osobą kierującą Fundacją. Czy Pan jest tą osobą?
Męski głos: To ja Pana przekażę do pani Ani, opiekunki partnerów.
(Facet był kompletnie niezmieszany, co mnie utwierdziło w przekonaniu, że coś bardzo śmierdzi.
Pani Ania stwierdziła, że pani dyrektor jest na urlopie macierzyńskim, a ona jest pracownikiem biurowym i z nią mam rozmawiać.
No więc wyłuszczyłem jej, jak sytuacja wygląda w moich oczach, i poradziłem, żeby podjęli jakieś kroki, bo jak dalej będą tak pracować, to wtedy JA podejmę kroki, i będą one nieprzyjemne dla fundacji. A jak pani dyrektor chce porozmawiać konkretnie, to niech do mnie oddzwoni. Do usłyszenia.
Mój pobudzony węch skierował mnie na stronę goworku (link na początku tego postu), gdzie znalazłem szambo, jakiego się jednak nie spodziewałem. Ale dobrze, że tam zajrzałem, bo w pięć minut później (szok i niewiara!) dzwoni telefon, a w słuchawce słodko szczebiocze do mnie pani dyrektor zarządzająca.
Wyobraźcie sobie: dzwoni randomowy facet i pieni się o coś, co jest normalną praktyką biznesową firmy. Kulochwyt go stopuje, a ten na odchodnym rzuca mętne i nieokreślone groźby. A w 10 minut potem szefowa odrywa niemowlę od piersi i dzwoni z przeprosinami i gładkimi PRowymi wykrętami. To ja się zastanawam, czego oni się tak boją i co robią, o czym jeszcze nie wiem.
W końcu stanowczo panią pożegnałem, zapowiadając, że przy każdym kolejnym telefonie będę ich pracowników namawiał do założenia związku zawodowego. Jak to nie zatrzyma sekwencji to nie wiem, co by mogło.
Ale i tak mam nadzieję, że towarzysze syndykaliści się tym zainteresują. Sprawa jest rozwojowa.
reshared this
Brie Mmm, Fotoptikon/PaniPeonia, Łukasz Horodecki, Jajcuś, Olga Matná-Schrödingerová, Kierunkowy74 i Toive 🌻 reshared this.