Oficjalny outline mojego artykułu "under construction". Będzie najkrócej jak się da, z opcją rozwinięcia (na życzenie) poszczególnych punktów.
Do jutra daję sobie czas na przemyślenie, a Wam - na zaproponowanie zmian.
Fediwersum: to, co najważniejsze.0. To jest skrót skrótów, więc się nie czepiajcie.
1. Sieć zdecentralizowana. Nie, to nie to samo co rozproszona.
2. Instancja równa się społeczność. Ze wszystkimi konsekwencjami.
3. Różne rodzaje społeczności zaspokajają nasze różne potrzeby. Na dobre i na złe.
4. Zdalne reacje nie są niczym nowym. mentalfloss.com/article/63199/…
5. Prywatność w sieciach społecznościowych. Szufladkowanie prawem człowieka (póki świadome).
6. Fediwersum działa, o ile się go używa prawidłowo. I ma mnóstwo miejsca na ulepszenia.
7. Jak do tego dojść? Artel, Rozsadnik i kooperatywa platformowa.
like this
Tato Nuta likes this.
Kierunkowy74 reshared this.
8Petros [$ rm -rv /capitalism/*]
in reply to 8Petros [$ rm -rv /capitalism/*] • •Napisane!
Tu można pobrać: Fediwersum.odt
Liczę na konstruktywną dyskusję.
Fediwersum: co w nim najważniejsze.
W ostatnich miesiącach przez mój feed fediwersowy przetoczyła się fala dyskusji na temat najbliższej przyszłości i możliwych zmian w strukturze i dynamice sieci. Nie znalazłem w nich jednak podstawowego elementu: uznania, że sieci społecznościowe tworzone są przez ludzi, a rozwiązania techniczne mogą jedynie wspomagać jedne zachowania (a utrudniać inne). Jest dla mnie oczywiste, że jakiekolwiek propozycje zmian w fediwersum muszą wychodzić od stwierdzenia, jaką dynamikę relacji społecznych uważamy za pożądaną, a jakie za toksyczne.
0. To jest skrót skrótów, więc się nie czepiajcie.
Dwa razy próbowałem pisać ten tekst PORZĄDN
... pokaż więcejNapisane!
Tu można pobrać: Fediwersum.odt
Liczę na konstruktywną dyskusję.
Fediwersum: co w nim najważniejsze.
W ostatnich miesiącach przez mój feed fediwersowy przetoczyła się fala dyskusji na temat najbliższej przyszłości i możliwych zmian w strukturze i dynamice sieci. Nie znalazłem w nich jednak podstawowego elementu: uznania, że sieci społecznościowe tworzone są przez ludzi, a rozwiązania techniczne mogą jedynie wspomagać jedne zachowania (a utrudniać inne). Jest dla mnie oczywiste, że jakiekolwiek propozycje zmian w fediwersum muszą wychodzić od stwierdzenia, jaką dynamikę relacji społecznych uważamy za pożądaną, a jakie za toksyczne.
0. To jest skrót skrótów, więc się nie czepiajcie.
Dwa razy próbowałem pisać ten tekst PORZĄDNIE, to znaczy wychodząc od diagnozy stanu obecnego, wraz z jej uzasadnieniem i kończąc rozważaniami, jaka i dlaczego jest pożądana dynamika sieci społecznościowych oraz jak do niej dojść.
Za każdym razem tekst mi puchł pod palcami, rozrastając się w „ogólną teorię wszystkiego” (bo zaiste powiązania są liczne i rozgałęzione).
Dałem sobie spokój z tym podejściem. Poniżej przedstawiam moje odpowiedzi na pytania:
Jaka jest „natywna” dynamika fediwersum.
Jakiej dynamice społecznej ona odpowiada.
Jak możemy pomóc uczestni(cz)kom sieci wykorzystać tę synergię.
Jeśli ktoś sobie zażyczy, to z przyjemnością rozwinę poszczególne zagadnienia. Ale ten tekst ma być krótki i strawny (przynajmniej w sensie objętości). Więc jakby co — pytajcie.
1. Sieć zdecentralizowana. Nie, to nie to samo co rozproszona.
Fediwersum jest siecią zdecentralizowaną. Oznacza to, że przepływ informacji od jednej stacji (osoby / użytkownika / konta) do drugiej zawsze przechodzi w normalnych warunkach przez dwa węzły (stacje / instancje): lokalny i zdalny. I to administracja tychże węzłów decyduje o tym, jakie informacje i jak płynnie przekazywane są pomiędzy węzłami — a zarazem pomiędzy stacjami korzystającymi z tych węzłów. Wymaga to pewnego poziomu współpracy (federacji!) między administratorami obu instancji.
Są dwie sytuacje, w których przepływ informacji kontroluje tylko jeden węzeł:
- komunikacja między użytkownikami tej samej instancji
- przeglądanie (ewentualnie komentowanie) wpisów w danej instancji z zewnątrz, w publicznym strumieniu wpisów.
W obu tych przypadkach pełną kontrolę ma admin lokalnej instancji, co czyni pojedynczą instancję siecią scentralizowaną.
W ramach fediwersum nie występuje bezpośrednia komunikacja między stacjami.
2. Instancja równa się społeczność. Cóż mogłoby pójść nie tak?
Osoby korzystające ze wspólnej instancji tworzą faktycznie jedną (mniej lub bardziej otwartą) społeczność. Podstawową jej cechą konstytutywną jest wspólna „polityka informacyjna” zarówno w relacjach z innymi społecznościami (i anonimowymi obserwatorami), jak i w relacjach wewnątrz instancji.
Wykonawcą owej polityki jest (zbiorowy lub indywidualny) adminat. Przy czym osoby administrujące mogą (ale niekoniecznie muszą) być uczestni(cz)kami społeczności w sensie ludzkim. Mogą też być „technokratami” wykonującymi dyspozycje społeczności.
Nie wchodząc w tematy specyficzne dla każdej społeczności (antykwariuszy, swingersów czy mieszkańców jednego osiedla), każda społeczność, tak czy inaczej, reguluje sobie:
- proces podejmowania decyzji dotyczących wszystkich osób w społeczności
- przydział uprawnień do realizacji tychże decyzji.
Tu już mamy bardzo szerokie spektrum rozwiązań, z grubsza pomiędzy "niech ktoś coś z tym zrobi" a "nic o nas bez nas".
Puszczenie spraw na żywioł zwykle kończy się źle, przede wszystkim powielaniem wzorów zachowań i myślenia, przyniesionych z kopromediów i codzienności.
Właściwe (w sensie minimalizacji frustracji i konfliktów) podejście wymaga świadomego, poważnego i regularnie powtarzanego przeglądu i formułowania zasad (polityk) oraz skutecznego (z punktu widzenia osób tworzących te zasady) ich wdrażania.
Społeczność, działając świadomie i swobodnie, może sobie te zasady i uprawnienia ustalić dowolnie, i będzie to działać pod warunkiem zapewnienia możliwości „audytu” i adaptacji w razie zmiany warunków wewnętrznych lub zewnętrznych.
Oczywiście, postulat świadomego i regularnego debatowania nad założeniami i praktyką nakłada pewne ograniczenia na wielkość społeczności i na szybkość rozchodzenia się informacji (we wszystkich kierunkach). Tak samo każdy model „rządności” będzie zakładał pewien — często zróżnicowany — poziom zaangażowania osób tworzących społeczność. W końcu, zasady i procedury muszą być zrozumiałe dla osób, których dotyczą.
W skrócie, dla danego modelu rządności, społeczność nie może być zbyt duża, a ludzie powinni być wystarczająco (i na podobnym poziomie) zaangażowani w dbanie o jej dynamikę.
3. Różne rodzaje społeczności zaspokajają nasze różne potrzeby. Wymagają więc różnych postaci.
Każde z nas żyje w kilku społecznościach jednocześnie — będąc zarazem (potencjalnie) ogniwem je łączącym. Za dnia szacowny antykwariusz, wieczorami dionizyjski swingers, a pomiędzy — cichy sąsiad dbający o jakość życia na osiedlu. Każda z tych społeczności ma inne zasady, inną dynamikę i inny „środek ciężkości” zainteresowań. Oczywiście zapewne obejmuje też różne grupy osób.
Nie ma ludzkiej siły, żeby wepchnięcie tych trzech grup — które być może łączy tylko jedna osoba — w jedną instancję dało satysfakcjonujące rezultaty. Zresztą osoby „na przecięciu” dwóch lub trzech takich społeczności mogą sobie wręcz nie życzyć, aby ich różne aspekty były znane komukolwiek innemu. I to jest ich dobre prawo.
4. Zdalne relacje nie są niczym nowym.
Tu wspomnę o jeszcze jednej pomyłce, popularnej wśród dyskutantów. Jest oto szkoła myślenia, która twierdzi, że relacje online są tylko wtedy wartościowe, gdy są przedłużeniem, a co najmniej wstępem, do spotkań twarzą w twarz. Że całkowicie zdalne relacje są wymysłem ery cyfrowej alienacji i zasadniczo przeciwne naturze.
Jednak wystarczy pogrzebać w książkach (o sieci nie wspominając), żeby dowiedzieć się, że znajomości, przyjaźnie, wręcz miłości czysto korespondencyjne funkcjonują co najmniej od pojawienia się regularnych usług pocztowych (mentalfloss.com/article/63199/…). Pojawienie się poczty elektronicznej i sieci społecznościowych dało przyjaźniom korespondencyjnym nowe formy i narzędzia, ale nic nie zmieniło w ich istocie.
5. Prywatność w sieciach społecznościowych. Szufladkowanie prawem człowieka.
W internecie w ogóle, a szczególnie w sieciach społecznościowych, coraz trudniej jest o prywatność i anonimowość. Jak o nią dbać, radzą nam mądrzejsi ode mnie, więc nie będę im wchodził pod nogi. Jest jednak jeden element, który jest niemal oczywisty, ale warto popatrzeć, jak dobrze wpisuje się w logikę fediwersum.
Rozważmy więc nasze hipotetyczne społeczności:
- Antykwariusze utworzyli instancję mikroblogową, gdzie publikują informacje o ciekawych nabytkach i znaleziskach, dyskutują o wycenach i ekspertyzach oraz ogłaszają ważne wydarzenia profesjonalne.
- Swingersi mają serwer randkowo-imprezowy, gdzie prezentują swoje profile i dzielą się planami oraz lubymi wspomnieniami.
- Mieszkańcy osiedla Górki Dolne mają swoją osiedlową platformę, gdzie nie tylko toczą się rozmowy i debaty, ale jest kalendarz wydarzeń, listy zadań i dział informacji dla nowych mieszkańców.
Każda z tych instancji jest dostępna poprzez przeglądarkę WWW, ale też poprzez specjalizowane programy (np. Husky lub Halcyon). Pozwala to danej osobie stworzyć dla każdej społeczności „persony” fediwersowe, które tylko ona widzi razem — jako części większej całości. W tym kontekście „szufladkowanie” swojego życia jest jak najbardziej pożyteczne, służąc większemu bezpieczeństwu w sieci.
6. Fediwersum działa, o ile się go używa prawidłowo. I ma mnóstwo miejsca na ulepszenia.
Optymalnym sposobem użytkowania fediwersum jest więc tworzenie niewielkich, jednolitych społeczności-instancji, rządzących się własnymi zasadami i kontaktujących się z innymi tak, jak to obu stronom pasuje. Społeczności te mogą znajdować się na dowolnych serwerach, wirtualnych lub nie, w zależności od typu społeczności. Antykwariusze i swingersi zadowolą się zapewne bezpiecznymi serwerami wirtualnymi, ale mieszkańcy osiedla mogą potrzebować niedużego serwera zlokalizowanego na ich terenie (dlaczego — to jest kolejny temat na oddzielną konwersację).
Ludzie uczestniczący w tych społecznościach mogą swobodnie tworzyć różnorakie „persony” w ramach każdej instancji, swobodnie decydując co i w jakim kontekście prezentować światu. „Integracja” tych aspektów w jedną osobę dokonywać się będzie na poziomie aplikacji dostępowej, pod wyłączną kontrolą zainteresowanej osoby. Dzięki temu adminat poszczególnych instancji będzie mieć tylko fragmentaryczny wgląd w informacje, i tak przeznaczone dla danej społeczności.
Takie podejście do interakcji społecznych jest (change my mind) najbardziej zgodne charakterem fediwersum i potrzebami ludzi. Jednak, ponieważ myślenie dominujące wśród użytkowników i deweloperów oparte jest na nawykach z sieci scentralizowanych (udających rozproszone), dopiero musimy się dorobić narzędzi, które pozwolą je w pełni wdrożyć. Stworzenie ich specyfikacji funkcjonalnej to całkiem oddzielne zadanie.
7. Jak do tego dojść? Artel, Rozsadnik i kooperatywa platformowa.
W ramach strategicznych planów Artelu przygotowaliśmy koncepcję Rozsadnika - „kooperatywy platformowej”, której celem będzie wspomaganie tworzenia i utrzymywania instancji fediwersowych zgodnych z opisanym powyżej modelem. Wraz z działaniami edukacyjnymi i organizacyjnymi ułatwi to zainteresowanym budowę silnych i szczęśliwych społeczności online.
Kierunkowy74 reshared this.