No i wystarczy wychylić paskudny łeb spod macierzystego kamienia, żeby świat nań z hukiem spadł.
Bo jak się chce pomóc słodkiemu a zaniedbanemu amstaffowi, to nie da się zignorować jego dwunastoletniej przewodniczki, wraz z siedmioletnią siostrą uwikłanej w strukturalną pułapkę biedy i ujemnego kapitału społecznego na polskiej prowincji.
A to oznacza włączenie ich matki, z którą mamy jutro spotkanie.
Nie, wcale nie lubię rozwiązywać takich problemów - one zwykle nie mają "twardego" rozwiązania. Ale jeszcze bardziej nie lubię przechodzić obok bez zatrzymania.