Papież zrobił mały kroczek we właściwym kierunku.
#PiotrWilkin #UwolnioneZFB #KRK #Papież #LeonXIV #DilexiTe
Jezu, komunizm!
Papież Leon XIV wydał właśnie swój pierwszy programowy dokument papieski, adhortację apostolską "Dilexi te". Sam tytuł jest nawiązaniem do dokumentu poprzednika "Dilexit nos", a jak pisze sam Papież, również bezpośrednią kontynuacją, bo dokument zaczął pisać jeszcze Franciszek, a on postanowił go przyjąć jako swój i dokończyć.
No i powiem, że ci, którzy oczekiwali nowego "Rerum novarum" raczej nie będą zawiedzeni. Cały tekst jest o ubóstwie - o tym, jak to opieka nad ubogimi, likwidowanie ubóstwa oraz strukturalnych przyczyn ubóstwa jest absolutnie podstawowym zadaniem chrześcijanina we współczesnym świecie. Ale myliłby się ten, kto by myślał, że będzie to rozmyte, podane w "kościółkowym" sosie ogólnikowe pitu-pitu.
Wręcz przeciwnie - Leon XVI zrywa dość zdecydowanie z obecną w wielu wcześniejszych tekstach Kościoła (także we wspomianym "Rerum novarum", czy też w "Laborem exercens" Jana Pawła II) postawą "Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek". We wcześniejszych tekstach znajdziemy zazwyczaj krytyki niesprawiedliwości, ale też pochwałę kapitalizmu jako ustroju gospodarczego czy własności prywatnej. Niczego takiego nie znajdziecie w nowej adhortacji.
Papież stawia sprawę czarno na białym: jest absolutnie wrogiem dominującego w wielu miejscach, a rodzącego się w innych społecznego socjaldarwinizmu i rosnących nierówności majątkowych. W tekście kilkukrotnie pojawia się jawna drwina z teorii "skapywania", która to rzekomo miała powodować, że rozwój stanie się udziałem całych społeczeństw:
"93. W Encyklice Dilexit nos Papież Franciszek przypomniał, że grzech społeczny przybiera formę jakby „struktury grzechu” w społeczeństwie, „często będącej elementem dominującej mentalności, która uważa za normalne lub racjonalne to, co w rzeczywistości jest tylko egoizmem i obojętnością. To zjawisko można określić mianem alienacji społecznej”. Czymś normalnym staje się lekceważenie ubogich i życie tak, jak gdyby nie istnieli. Rozsądnym wyborem wydaje się organizowanie gospodarki wymagające poświęceń od ludu, aby osiągnąć pewne cele, które są istotne dla rządzących. Tymczasem dla ubogich pozostają tylko obietnice „kropli”, które spadną, zanim nowy globalny kryzys nie doprowadzi ich ponownie do poprzedniego stanu. Jest to prawdziwa alienacja, która prowadzi do znalezienia wyłącznie wymówek teoretycznych, zamiast prób rozwiązywania konkretnych problemów tych, którzy cierpią. Mówił już o tym św. Jan Paweł II: „Wyobcowane jest społeczeństwo, które poprzez formy społecznej organizacji, produkcji i konsumpcji utrudnia zarówno realizację tego daru, jak i budowanie tej międzyludzkiej solidarności”."
Nie, proszę państwa, to nie Karol Marks, to głowa Kościoła Katolickiego. Który oczywiście przywołuje teksty nie tylko Franciszka, ale i wcześniejszych papieży, aby pokazać kontynuację tej myśli - ale też mówi czarno na białym, że skończyła się zabawa w racjonalizację paskudnych porządków społecznych przeudochrześcijańską otoczką. Momentami fragmenty tekstu brzmią tak, jakby Papież wprost odnosił się do pewnych obecnych w przestrzeni publicznej karykatur.
Słyszeliście o "sprowadzaniu Kościoła do organizacji charytatywnej"? To macie:
"15. Niejednokrotnie także chrześcijanie pozwalają się zarazić postawami naznaczonymi światowymi ideologiami lub orientacjami politycznymi i ekonomicznymi, które prowadzą do niesprawiedliwych uogólnień i mylnych wniosków. Fakt, że praktykowanie miłosierdzia bywa pogardzane lub ośmieszane – jakby było jedynie obsesją niektórych, a nie żarliwym centrum misji Kościoła – skłania mnie do przekonania, iż należy zawsze, i nieustannie, czytać Ewangelię, aby nie narażać się na ryzyko zastąpienia jej mentalnością światową. Nie można zapomnieć o ubogich, jeśli nie chcemy wypaść z żywego nurtu Kościoła, który wypływa z Ewangelii i ożywia każdą epokę historyczną."
Kościół nie powinien się wtrącać w konkretne rozwiązania ekonomiczne? Powinien skupić się na modlitwie i "nauczaniu doktryny"?
"114. Nie mówimy tu tylko o pomocy i niezbędnym zaangażowaniu na rzecz sprawiedliwości. Wierzący muszą zdać sobie sprawę z innej formy niekonsekwencji wobec ubogich. Doprawdy, „najgorszą dyskryminacją, jakiej doświadczają ubodzy, jest brak opieki duchowej. (…) Opcja preferencyjna musi głównie przyjąć formę uprzywilejowanej i priorytetowej opieki duchowej”. Jednak ta duchowa troska o ubogich jest kwestionowana za sprawą pewnych uprzedzeń, również ze strony chrześcijan, ponieważ czujemy się bardziej komfortowo bez ubogich. Niektórzy stale mówią: „Naszym zadaniem jest modlić się i nauczać prawdziwej doktryny”. Ale, oddzielając ten aspekt religijny od integralnego wsparcia, dodają, że jedynie rząd powinien się nimi zajmować, albo iż lepiej byłoby pozostawić ich w nędzy, ucząc ich raczej pracy. Czasami zaś przyjmuje się pseudonaukowe kryteria, by twierdzić, że wolny rynek sam z siebie doprowadzi do rozwiązania problemu ubóstwa. Albo decyduje się nawet na duszpasterstwo tzw. elit, stwierdzając, że zamiast tracić czas na ubogich, lepiej troszczyć się o bogatych, wpływowych i profesjonalistów, aby dzięki nim można było osiągnąć bardziej skuteczne rozwiązania. Łatwo dostrzec światowość kryjącą się za tymi opiniami: prowadzą one do postrzegania rzeczywistości według powierzchownych kryteriów, pozbawionych jakiegokolwiek nadnaturalnego światła, faworyzując znajomości, które nas uspokajają, i poszukując przywilejów, które nam odpowiadają."
Takich fragmentów w tym tekście jest wiele. Słusznie podkreślali niektórzy, że Leon XIV, jako prawnik-kanonista (i matematyk z wykształcenia), różni się od zapalczywego Franciszka, którego latynoski temperament skutkował raczej mocno chaotycznymi i spontanicznymi wystąpieniami. Leon zaczął zamiast tego od mocnego i bardzo precyzyjnego uderzenia. Widać, że jest to tekst pisany przez kogoś, kto starannie waży każde słowo, kto wie doskonale, jak niektóre jego fragmenty mogą zostać odebrane - więc celowo zamieszcza wyjaśnienia, które w iście Sokratejskim stylu mogą zostać potraktowane jako odpowiedź na jeszcze niezadane pytanie. Tutaj już nie będzie zabawy w żonglowanie cytatami.
Sprawa jest jasna - Leon XIV idzie na wojnę ze współczesnym globalnym kapitalizmem, wraz z jego owiniętym w coraz cieńszy pseudochrześcijański sztafaż socjaldarwinistycznym zapleczem politycznym. Papież stawia sprawę jasno - poparcie dla narastających nierówności, dla bezgranicznego gromadzenia majątków, dla szczucia na migrantów, dla postawy odgradzania się od obcych dla "świętego spokoju" jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem. To niby powinno być oczywiste - ale dobrze, że ktoś to wreszcie, bez półsłówek, bez możliwości ucieczki w rozmaite racjonalizacje, otwartym tekstem napisał.