#poezjaspiewana #mazur #anarchizm #egzystencjalizm
Mazur Anarchisty
Na czarno odziany
wyszłem se na pole.
Jak spotkam dziedzica,
to go zapierdolę.Jestem sobie anarchista
i wesołą piosnkę świstam.
Oj dana-dana-dana
dana, oj dana!Idę do roboty,
wcale się nie spieszę.
Spotkam fabrykanta,
to zaraz powieszę!Jak wystawi który głowę,
to go najpierw mołotowem.
Oj dana-dana-dana
dana, oj dana!Wracam do chałupy,
nigdzie nie przystaję.
Połowa wypłaty
już poszła za najem.Niech ja spotkam tu landlorda,
zaraz mu się skrwawi morda.
Oj dana-dana-dana
dana, oj dana!Oczy sen zasnuwa,
a serce wciąż pęka,
jutro od początku
ta sama piosenka.Bo jak komu dusza gorze,
to i śmierć mu nie pomoże.
Oj dana-dana-dana
dana, oj dana!
Niby drobiazgi...
Czarno się odziałem,
wyszłem se na pole.
Jak spotkam dziedzica,
to go zapierdolę.Bo ja jestem anarchista
i wesoło sobie świstam.
Oj dana-dana-dana
dana, oj dana!Idę do roboty,
wcale się nie spieszę.
Spotkam fabrykanta,
to go wnet powieszę!Jak wystawi choćby głowę,
ja go zaraz mołotowem.
Oj dana-dana-dana
dana, oj dana!Wracam do chałupy,
nigdzie nie przystaję.
Połowa wypłaty
już poszła za najem.Niech ja spotkam tu landlorda,
zaraz mu się skrwawi morda.
Oj dana-dana-dana
dana, oj dana!Oczy sen zasnuwa,
a serce wciąż pęka,
jutro od początku
ta sama piosenka.Bo jak komu dusza gorze,
to i śmierć mu nie pomoże.
Oj dana-dana-dana
dana, oj dana!
Proszę, gotowe.
Dziękuję.
Nie dostrzegam różnic.
„Bo ja jestem anarchista
i wesoło sobie świstam.”
Skojarzyło mi się z tuwimowym „Żandarmem”:
„I tak sobie świstam,
Bo jestem artysta!”,
spopularyzowanym przez krakowską Hańbę.
Merci!