#AnnaBrzezińska #Uwolnione z FB
W VII w. św. Fruktuoz z Bragi spisał swoją „Regułę mnichów”. Fruktuoz pochodził ze znamienitej wizygockiej rodziny i po śmierci ojca został mnichem, potem biskupem. Wędrował po swoich rozległych rodzinnych posiadłościach w północnej Hiszpanii, jak to uczony mnich, ciągając za sobą po górach i dolinach nieszczęśliwego osła obładowanego sakwami pełnymi manuskryptów. Chciał się nawet wybrać na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, ale król zatrzymał go i wyłajał, że tak szlachetne światło pobożności nie może opuścić Iberii i rozświetlać obcych stron. Rozświetlał więc własne, czyli zakładał tzw. klasztory podwójne, do których przyjmowano całe rodziny, wraz z małymi dziećmi.
To nie był unikatowy pomysł. Od samego zarania monastycyzmu pojawiały się wspólnoty mnichów i mniszek żyjących wspólnie pod tym samym dachem i przywództwem tego samego przełożonego lub przełożonej, bo i tak się zdarzało. Ale – być może właśnie ze względu na obecność całych rodzin pod klasztornym dachem – bezprecedensowy jest zakres ochrony dzieci, jaki przewidział w swojej regule św. Fruktuoz.Każdy mnich – głosi reguła św. Fruktuoza – który jest zanadto zainteresowany chłopcami lub młodzieńcami, albo został schwytany na pocałunku czy powłóczystych spojrzeniach lub jakiejkolwiek innej lubieżności, a jego wina zostanie dowiedziona, ma zostać publicznie obity, jego tonsura usunięta i ma zostać postawiony w publicznym miejscu, ogolony na łyso, znosząc pogardliwą hańbę, opluwany i znieważany przez wszystkich. Powinien zostać uwięziony, zakuty w żelazne łańcuchy na 6 miesięcy, a przez kolejne 3 lata każdego tygodnia powinien pościć na jak najmniejszej ilości jęczmiennego chleba, wydzielanego mu raz dziennie, na wieczór. Potem ma się znaleźć pod nadzorem duchownego i zostać oddzielony od innych oraz odesłany do pracy na roli. Powinien nieustannie być zaprzątnięty modlitwą i prosić o wybaczenie z pokutnym lamentem. W klasztorze zawsze ma chodzić pod nadzorem i pieczą 2 duchownych braci, i nigdy nie dopuszczać się dłuższej prywatnej rozmowy albo zażyłości z młodymi.
Kara wymierzana w klasztorach św. Fruktuoza mnichom krzywdzącym chłopców i młodzieńców jest niezwykle surowa. Dla porównania: mnisi, którzy kłamią, kradną i posuwają się do rękoczynów lub krzywoprzysięgają w sposób niegodny sług Chrystusowych zgodnie z tą regułą mają być najpierw napominani przez starszych, następnie trzykrotnie przyprowadzeni przed braci i przestrzegani, a dopiero potem wysmagani i zamknięci w celi na trzymiesięczną pokutę.
Zwróćcie też uwagę, że kara jest wymierzana publicznie. To niezwykle znaczące. Nikt nie peroruje, że grzech popełniony sekretnie należy sekretnie odpokutować, by nie gorszyć świeckich, nie spekuluje, co powinny zrobić małoletnie ofiary oraz jak stanowczo powinny przeciwstawiać się sprawcy. Przeciwnie. Tu odpowiedzialność jest jasno nałożona na dorosłych agresorów.
Niezwykłe jest jeszcze coś.
Z ustawodawstwa kościelnego wynika, że dość wcześnie zaczęto się niepokoić duchownymi deprawującymi chłopców (sturpatores puerorum – za synodem w Elwirze, pocz. IV w.). Pedofilia nie pojawiła się bowiem znienacka w XX w. wskutek rewolucji seksualnej i paskudnego rozpasania naszych czasów, a w każdym razie nie sądzę, by dało się o tym przekonać tych wszystkich czcigodnych średniowiecznych mężów, który ją dostrzegali w kościelnych instytucjach.
Zwykle ówczesne kościelne ustawodawstwo nie miało na celu ochrony dzieci, tylko potępienie i ukaranie grzechu, zwanego grzechem sodomskim czy grzechem przeciwko naturze albo niewypowiedzianym grzechem. Wiek osób w tenże grzech – zresztą nie tylko ten – zamieszanych czy nawet dobrowolność uczestnictwa nie były kluczowe. Lecz – co podkreślam – świeckie ustawodawstwo także nie stawało jakoś szczególnie w obronie niewinności dzieci, a praktyka bywała nader parszywa, o czym tu wielokrotnie pisałam.
Św. Fruktuoz żył na długo przed wynalezieniem rodzicielstwa bliskości i dzieciństwa, jakie znamy. W czasach, kiedy dzieciństwo trwało krótko, a jego granicę umieszczano w okolicach dojrzałości płciowej. W czasach, kiedy przemoc była wszechobecna, a dzieci stanowiły de facto własność rodziców. W czasach, kiedy autorytety się spierały, czy dzieci są złe z natury i jak z nich tę przykrą przypadłość wykrzewić wychowaniem. W czasach, kiedy dalece nie wszyscy podążali za św. Izydorem z Sewilli, łącząc wiek chłopięcy z niewinnością, wielu zaś sądziło, że życie monastyczne jest najdoskonalszą ścieżką ku zbawieniu i należy je chronić przed wszelkimi zagrożeniami i za wszelką cenę.
Pomimo to św. Fruktuoz potrafił zobaczyć w dzieciach nie źródła pokusy, zgorszenia czy współwinnego zasługującego na karę, tylko ofiary, które należy chronić. I izolował sprawców.
14 wieków temu!
Nie znam żadnego innego średniowiecznego tekstu, który robi to w równie dobitny sposób.
Notabene, ten unikatowy fragment reguły św. Fruktuoza okazał się nader żywotny. Znal go Regino z Prüm, IX-wieczny opat klasztoru benedyktynów, potem – błędnie przypisany św. Bazylemu Wielkiemu – trafił do „Dekretu” Burcharda, biskupa Wormacji, bardzo wpływowego XI-wiecznego zbioru prawa kanonicznego. W przebraniu Pseudo-Bazylego zawędrował też do innych XI-wiecznych autorów. Ale już nie do XII-wiecznego „Dekretu” Gracjana, będącego podstawą późniejszych zbiorów prawa kanonicznego.
Tradycja i prawo potoczyły się inną koleiną.Mam świadomość, że ten wpis będzie czytany we współczesnym kontekście i długo zastanawiałam się, w jaki sposób go napisać, by nie sprowokować wyłącznie rytualnej wymiany ciosów w komentarzach. Właściwie nie wierzę, że historia jest nauczycielką życia. Nie wierzę, że historia czy tradycja narzucają nam jakiś sposób reagowania na zło. Nie potrzebujemy tekstów sprzed 14 wieków, by zachowywać się przyzwoicie i bronić ofiar, nie oprawców.
Ale czasami chciałabym, żeby tego św. Fruktuoza czytał ktoś oprócz mediewistów.
Źródło:
The Fathers of the Church. Iberian Fathers, vol. 2, ed. Roy Joseph Deferrai et al., Washington: Catholic Univ. of America Press, 1969, choć lepiej byłoby: Zachodnie reguły monastyczne, Tyniec: Wydawnictwo Benedyktynów, 2013, ale akurat nie mam pod ręką.Literatura:
- Elizabeth Archibald, Incest between Adults and Children in the Medieval Wold, [in:] Children and Sexuality. From the Greeks to the Great War, ed. George Rousseau, Basingstoke&NE: Palgrave Macmillan, 2007, pp.. 85-102.
- James Brundage, Law, Sex and Christian Society in Medieval Europe, Chicago: University of Chicago Press, 1987.
- Bogdan Czyżewski, Zadania opata określone w prawodawstwie monastycznym kręgu św. Fruktuoza z Bragi, - Vox Patrum, 75 (2020): 67-88.
- Dyan Elliott, The Corrupter of Boys. Sodomy, Scandal, and the Medieval Clergy, Philadelphia: Univ. of Pennsylvania Press, 2020.Ilustracja: Miniatura z Códice Emilianense, X w., dwóch biskupów, obaj śliczni.
Kierunkowy74 reshared this.