Przejdź do głównej zawartości


Czasem się zastanawiam, jak to jest podejmować działania na spokojnie, tzn. nie wchodząc ani z fazy maniakalnego entuzjazmu, ani z epizodu paniki.
Oczywiście doświadczałem takich stanów spokojnej sprawczości, ale dość dawno i w stanie stabilności życiowej, która ostatnio mi się nie przydarza.
Dobra strona tego jest taka, że panikę i poczucie beznadziei witam już, jak astronauta odliczanie. Przyspieszenie przydusi, sponiewiera, ale wyniesie na orbitę.
W trudnych czasach taka adaptacja się przydaje.
in reply to 8Petros [$ rm -rv /capitalism/*]

Miałem kiedyś znajomego freelancera dwubiegunowca, który (jak twierdził) miał wszystko w kalendarzu rozpisane. W fazie maniakalnej domykał projekty, w depresyjnej - grał w gry, pił i oglądał porno. Hm... Jakoś dawno się nie odzywa... ;-)

needfor reshared this.