Szukaj
Elementy oznaczone znacznikiem: zwami
#trans-people #zwami #Uwolnione z FB #RelataRefero
Prosty tekst o transseksualizmie.To, co Ci napiszę, będzie moim własnym, małym wkładem w edukację seksualną dorosłych, zwłaszcza tych, którzy mają dzieci. Być może uda się odmienić los choć jednego dziecka, które jest takie, jakim byłem ja. Być może dzięki niemu choć jedno dziecko będzie szczęśliwsze i niepozbawione nadziei. Bo najgorsze, co można zrobić, to pozbawić człowieka nadziei. Człowiek, który nie ma nadziei, po prostu nie chce żyć. Tym bardziej, kiedy jest dzieckiem.
Dzieckiem transseksualnym.
Byłem dzieckiem transseksualnym. Urodziłem się, posiadając zewnętrzne cechy płciowe żeńskie. Nie miałem siusiaka. Przez pewien czas, nie będąc do końca świadomym różnic między chłopcami a dziewczynkami, byłem przekonany, że siusiak mi wyrośnie. Sam z siebie. Bo przecież każdy chłopczyk ma siusiaka, a ja jestem chłopczykiem, to oczywiste.
Rozumiesz: na razie mam inne imię i wszyscy mówią do mnie, jak do dziewczynki, ale to po prostu taki etap, a potem, już za chwilę wszystko się zmieni i wszystko będzie normalnie. Rodzice dadzą mi nowe imię (może nawet zapytają mnie, jak chciałbym mieć na imię?), zaczną mnie normalnie ubierać i wszystko będzie dobrze. Z czasem jednak zaczęło mnie niepokoić, że nic się nie dzieje i wciąż nie mam siusiaka, więc zacząłem drążyć temat w rozmowach z mamą.
Mama odpowiedziała informacją kompletnie niedorzeczną, mówiąc, że nic mi nie wyrośnie, bo jestem dziewczynką i tak już pozostanie. I tak w wieku kilku lat, moje życie w zasadzie skończyło się na bardzo długo. Dopytałem jeszcze, czy może można to jakoś zmienić, mama odparła, że nie. Wiesz, to było bardzo dawno temu i nie mówiło się o tym w mediach. Zresztą co to były za media... Uznałem, że ktoś tu zwariował, a mama chyba jest niedoinformowana i coś jej się myli, albo o czymś nie wie, bo przecież ponad wszelką wątpliwość jestem chłopczykiem. Kompletnie nie bawią mnie lalki, za to bardzo kręcą auta i pistolety, chcę zostać marynarzem, a dziewczynki są głupie i nudne.
Szczytem jakiegoś schizoidalnego wariactwa były próby ubrania mnie w sukienkę. Czułem się po prostu torturowany, myślę, że podobnie czują się ofiary znęcania. Czułem się krzywdzony, nierozumiany, czułem, że mama mnie nie kocha, przebiera mnie, jak pajaca, chce mnie ośmieszyć, upokorzyć, zrobić ze mnie idiotę. Nienawidziłem jej wtedy i nie wiedziałem, za co mi to robi. Byłem pewien, że i ona mnie nienawidzi.
Kiedy rodziców nie było w pobliżu, przedstawiałem się obcym ludziom jako Jacek albo Adaś, a mój wygląd nie pozostawiał im żadnych wątpliwości, ponieważ już w zapuszczanie włosów i warkoczyki nie dałem się wrobić. To mi się, na szczęście udało.
Mając jakieś 6 lat, zacząłem myśleć o tym, żeby się jakoś zabić, bo uznałem, że moje życie to pomyłka i że jak mam żyć w takiej postaci, w jakiej jestem, w takim wariactwie, to w ogóle nie ma sensu żyć. Tak, jako sześcioletnie dziecko, pamiętam to doskonale, patrzyłem przez płot przedszkola na przejeżdżające samochody i marzyłem o tym, że kiedyś ucieknę i wpadnę pod samochód.Taki się urodziłem. Nikt nie podał mi żadnej tabletki, ale gdybym wtedy usłyszał o istnieniu ludzi, którzy takie tabletki rozdają, poszedłbym ich szukać do samego piekła i marzyłbym o spotkaniu z takimi ludźmi.
Musicie to zrozumieć: niezależnie od Waszej wiary, światopoglądu, człowiek RODZI SIĘ transseksualny. Naprawdę. Nauka potwierdziła, że przypadłość ta powstaje we wczesnej fazie życia płodowego. Nie wiadomo dlaczego. Nie da się tego odkręcić, ani wyleczyć.
Transseksualny człowiek ma mózg i pewne elementy ośrodkowego układ nerwowego typowe dla płci przeciwnej do cech wewnętrznych. Mam absolutnie męski mózg i większość mojego ośrodkowego układu nerwowego jest męska.
W wieku lat 19-20 trafiłem do lekarza. Do właściwego lekarza. Wykonano mi pierdylion testów, żeby wykluczyć wszelkie zaburzenia psychiczne. Jeśli znacie kogoś transseksualnego, to możecie być pewni, że to psychicznie najzdrowszy człowiek na świecie, prześwietlony i przetestowany na wszystkie możliwe sposoby. Mam specyficzny zapis EEG. Zrobiono mi mnóstwo badań: mózgu, hormonów, przysadki, nadnerczy, tarczycy. Wykonano wreszcie badanie chromatyny płciowej. To bardzo ważne, kluczowe badanie, które — w zestawieniu z pozostałymi badaniami — potwierdziło jasno, czarno na białym, że jestem mężczyzną: nie posiadam ciałka Barra. Posiadają je wyłącznie kobiety, no, czasem mężczyźni, kiedy nie są zdrowymi mężczyznami i co wpływa na występowanie u nich pewnych cech żeńskich. Ale mózg mają nadal męski, więc są mężczyznami.
Mam męski mózg i nie mam ciałka Barra.
Od urodzenia. Od urodzenia jestem mężczyzną i moja męskość jest nieuleczalna. Nie da się przeszczepić mózgu, ani sztucznie wytworzyć ciałka Barra. Przeszedłem zabiegi chirurgiczne, mającej na celu dostosowanie mojego ciała do mojego mózgu, ośrodkowego układu nerwowego i do mojej chromatyny płciowej. Nie, nie zmieniłem płci. Bo nie zmieniłem mózgu, ani chromatyny. Ja nawet jej nie "skorygowałem". Ja dostosowałem ciało do swojej płci rzeczywistej.
Wiem, że są jeszcze w tym kraju, w XXI wieku ludzie, którzy jedyny dymorfizm płciowy, jaki znają, to posiadanie fiuta albo cycków. To dziwne, bo tak naprawdę chromosomy, czy budowa mózgu, to wiedza na poziomie szkoły średniej, w sumie żadna wielka filozofia.
Robienie z dziecka transseksualnego na siłę dziewczynki albo chłopca, bo nie ma/bo ma siusiaka, jest fundowaniem dziecku niewyobrażalnego koszmaru. Dlatego za moich czasów (1999) współczynnik samobójstw w tej grupie wynosił niemal 100% (a nadal jest przygnębiająco wysoki). To "niemal" to wręcz granica błędu statystycznego.
Dziś, już od wielu lat jestem mężczyzną. Nikt, kto mnie spotyka, nie ma pojęcia o mojej przeszłości. Jeśli opowiada bzdury o tym, że "jeśli ktoś CZUJE SIĘ psem, to się go nie zmienia w psa, tylko leczy psychiatrycznie", to czasem uśmiecham się pod wąsem, a czasem, jak mi się chce, to opowiadam o sobie i obserwuję, jak mu wariują synapsy. I dopiero po chwili taki ktoś ZAWSZE doznaje olśnienia i stwierdza rozkosznie, że "o kurwa, jesteś normalny!" No jestem. I wtedy okazuje się, że naprawdę łatwo zmienić poglądy w sekundę. Serio. Człowiek transseksualny nikim się nie CZUJE, to nie jest kwestia czucia. To jest kwestia jego wewnętrznej budowy i chromatyny płciowej. Ani CZUCIE SIĘ, ani WIDZIMISIĘ nie ma tu nic do rzeczy. Nikt normalny nie podda się takim zabiegom (niekiedy bardzo bolesnym) dla samego "widzimisię". Gwarantuje, że wymiękłby po kilku pierwszych zastrzykach, najdalej po pierwszym zabiegu.
Nie torturujcie dzieci. Jeśli popełnią samobójstwo — ich krew będzie na Waszych rękach.
Ja miałem jednak pewne szczęście, bo miałem na tyle mądrych rodziców, że kiedy postawiłem sprawę jasno — ogarnęli temat i okazali mi mnóstwo wsparcia. Mam mądrą i kochającą rodzinę i mądrych przyjaciół. I dopiero kiedy wszystko się dokonało i stałem się sobą — uwierzyłem w to, że Bóg jednak istnieje. I do dziś mocno w Niego wierzę."