Ta niemczyzna to analogia do znanego określenia Russlandversteher, oznaczającego interesownych i pożytecznych "rozumiejących Rosję". Na zasadzie analogii mogę się określić jako Israel-Versteher, czyli osoba rozumiejąca i przedstawiająca jedną z opowieści. Zdaję sobie sprawę, że jestem w tej bańce i dobrze by było, gdyby osoby "rozumiejące Palestyńczyków" też zdawały sobie sprawę, że są w jednej z baniek. Próby myślenia obiektywnego są możliwe pod warunkiem szczerości postaw.

KCK. Chodzi o Unię Wspólnot w Kurdystanie?
Nie wiem dokładnie jakie jest to stanowisko. Chodzi o narrację o jedynych dwóch narodach, kurdyjskim i palestyńskim, cierpiących postkolonialną opresję? Jeśli tak, to ta narracja jest więcej niż fałszywa. Muzułmanie rżną innych muzułmanów na potęgę i nikt nie organizuje protestów. Nie było protestów, gdy wielcy dogadali się, że Niemcy mają zniknąć z "ziem odzyskanych". Bardzo słabe są protesty przeciw opresji chińskiej. To nie kolonializm?
Zastanawiam się, jak by wyglądała Europa, gdyby Niemcy trzymali pokolenia wypędzonych na granicy przeżycia w obozach, nie pozwalali im pracować i sprowadzali ekipy filmowe, by dokumentować ich cierpienie, a Austriacy i Szwajcarzy podsyłaliby broń i propagandę. Różnica taka, że Stalin robił przesiedlenia narodowe za jednym zamachem, a poza tym był Stalinem. Po drugie nie było żadnego "narodu palestyńskiego" w Mandacie Brytyjskim. Ten naród powstał jako projekt państw ościennych celem wykurzenia Żydów. Celem jego egzystencji było od początku wyrzucenie Żydów z Palestyny (nazwa geograficzna).
Nie rozumiem też na czym polega etyczność postawy Europejczyka, który kibicuje Palestyńczykom w ich misji wobec Żydów, którzy np. w Polsce wyszli z dziur w ziemi w lesie albo z obozu i po powrocie do swoich domów usłyszeli jedno wielkie "wypierdalać". Powtarzane później wielokrotnie wobec tych wytrwalszych. Tego doprawdy nie potrafię zrozumieć.