No Such Thing As Waste
By Formidable Vegetable, a Refuse Reduce Reuse Repair Recycle Renew Song
There's no such thing as waste - only stuff in the wrong place!
Formidable Vegetable's award-winning zero-waste anthem from their kids' album 'Garbage Guts'.
Support us on Patreon: / growdoit
Listen/download on Bandcamp at: music.formidablevegetable.com.…
Lyrics:
When I was a little kid
I liked to catch the rain
While my friends around the town
let it flow right down the drain
But our tiny house in the trees
Had one thing that we drank
Every drop that we had saved
In our rainwater tank
Cos there’s no such thing as waste
Only stuff in the wrong place
No there’s no such thing as waste
When we treasure every trace
Moved to the city, rented a house
On my way to buy a bed
Saw one lying on the side of the road
So I took that one instead
And I also found a fridge, a couch
And a big old sewing machine
In the biggest pile of thrown-out stuff
That I had ever seen
But there’s no such thing as waste
Only stuff in the wrong place
No there’s no such thing as waste
Better save it just in case
Well, we’ve gotta Refuse, Reduce, Reuse, Repair then Renew
Refuse, Reduce, Reuse, Repair then Renew
You can get cool things out of the bin
You can compost every crumb
Save all the seeds, eat garden weeds
And give the rest back to your mum
It’s time we thunk about all our junk
To keep our planet clean
That 'W' word is so absurd
In a world of blue and green
But there’s no such thing as waste
Only stuff in the wrong place
No there’s no such thing as waste
That idea should be replaced
Yeah, cos there’s no such thing as waste, woah no
Only stuff in the wrong place
I said there’s no such thing as waste
Only opportunity to be embraced
Formidable Vegetable play organically-boosted electro-funk/swing soaked in positive ecological action that the whole neighbourhood can get down to. With accolades from the UN and having toured to over 20 countries, Formidable Vegetable inspire folks from 5 to 95 to grow their own food, restore ecosystems and live a better life with irresistibly funky & fun home-scale solutions to the many sticky-situations of the world.
We operate on un-ceded Noongar Country and acknowledge their elders past, present and emerging. With the ethical base of Earth Care, People Care & Fair Share it is our intention that, through the continued recognition and amplification of pre/de-colonial cultures and knowledge systems, we continue to move collaboratively into Right Relationship with our living World.
Formidable Vegetable
Permaculture funk-swing for a changing world. With a wheelbarrow full of dirty electro radish-beets, crusty jazz ukulele, swingin' strings and hyperactive horns, Formidable Vegetable are here to sow the garden of your mind with seeds of future-resi…Formidable Vegetable
timorl likes this.
reshared this
8Petros [$ rm -rv /capitalism/*], Educate! i peertube reshared this.
Polska, Polska, Polska, Polska, Polska, Polska, Polska!
Wolny wybór, wolnego narodu postawił mnie dziś przed państwem. Postawił mnie przed państwem wbrew wyborczej propagandzie, kłamstwom. Wbrew teatrowi politycznemu i wbrew pogardzie, z którą się spotykałem w drodze do Urzędu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej.
Trumpizm zasiadł w Pałacu Namiestnika.
Pełna w prawo, buta i zero kokieterii. Pięć (albo 10) lat prezydenta Nawrockiego
Polska, odmieniana przez wszystkie przypadki przez Karola Nawrockiego, nie brzmiała tak dumnie, jak chciałaby tego prawica. Brzmiała cokolwiek zmurszale i XIX-wiecznie. A jednak ta przestarzała wizja będzie nam towarzyszyć przez najbliższe 5 latMagdalena Chrzczonowicz (OKO.press)
reshared this
8Petros [$ rm -rv /capitalism/*] reshared this.
#stonehenge #NewAge #Travellers #Police #BattleOfTheBeanfield
en.wikipedia.org/wiki/Battle_o…
Battle of the Beanfield, 1985
Music is "Battle of the Beanfield" written and performed by the Levellers.
reshared this
Educate!, 8Petros [$ rm -rv /capitalism/*] i peertube reshared this.
"W maju 1980 roku pięć tysięcy ludzi założyło na tym terenie obozowisko, zbudowało małe miasto z drzew wyciętych pod budowę i nazwało swój nowy dom Wolną Republiką Wendlandu. Wydali własne paszporty, założyli nielegalne radio i drukowali gazety, a także prowadzili wspólne debaty, aby zdecydować, jak zarządzać obozem i reagować na agresję policji. Ludzie dzielili się jedzeniem i zrezygnowali z pieniędzy w codziennym życiu. Miesiąc później osiem tysięcy policjantów napadło na protestujących, którzy postanowili stawiać opór bez użycia przemocy. Zostali brutalnie pobici i wylegitymowani. Późniejsze przejawy ruchu antynuklearnego były mniej skłonne do pacyfizmu."
Elo, #GIS #OSM #Wiating #Commons
Na grupie FB admin wiating.eu napisał:
Organizacyjny!!!! . Tak głośno myślę, co byście powiedzieli nad archiwizacją mapy ( KLM jak zawsze, do wykorzystania dla wszystkich, open source) i jej zamknięciu??? Została by tylko grupa..Mapa będzie miała ( ta na domenie) 17 września - równo 5 lat😃, wcześniej była googlowa, też ok 5 lat. Grupa ma teraz 10 lat, nawet nieźle 😍.
Szukam rozwiązań!!
Jak można by utrzymać mapę przy życiu (możliwość dodawania i edycji obiektów), a przy okazji podpiąć ich do fedi?
To jest super cennny zasób! Za każdą "asertywną wymianą zdań" z żoną, siadam do tej mapki i patrzę, dokąd i na ile mógłbym wyjść z domu - po pół godzinie już jestem spokojny.
#UwolnioneZFB #Leśnołaz #Wilk #Roztocze #Człowiek
Jacek mieszkał na skraju boru, między Wieprzem a Bugiem, w miejscu, gdzie ziemia miewała w sobie pamięć i niechętnie oddawała ją płytkiej orce. Mówili o nim: samotnik, zawzięty, człowiek z lornetką w oczach i karabinem w duszy. Nie pił, nie mówił wiele, nie łasił się do ludzi. Tylko las go znał. Las i śmierć.Od dzieciństwa uczył się czytać ślady. Rysunek niedźwiedziej łapy z książki przyrodniczej umiał narysować szybciej niż literę A. Ale na Lubelszczyźnie niedźwiedzie nie chodziły od dawna. Były za to sarny, jelenie, dziki i bażanty. Na nie polował najczęściej.
Jego chata stała pośród pól, które co roku wykrwawiały się pod kukurydzę. W oknach wisiała siatka przeciw komarom i obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, który dostał od babci. Nad drzwiami wisiała głowa jelenia z krzywym porożem. Jacek mówił, że to symbol upartej wolności. Naprawdę był to jego pierwszy strzał, oddany w chłodnym poranku września.
Pewnego dnia, wczesną wiosną, Jacek poszedł w las. Nie dla trofeum. Dla ciszy. Coś go ciągnęło. Może to był wiatr, który tej nocy brzmiał jak stary głos. Może wspomnienie snu, w którym jelenie mówiły ludzkimi słowami, a jego strzelba zamieniała się w bukowy kij pasterski.
Wchodząc między dęby, zauważył ślady. Były świeże i niepewne. Małe. Jacek znał je. Młody wilk, szukający swojego miejsca w życiu. Poszedł za tropem bez pośpiechu, nie z bronią, tylko z pytaniem. I wtedy zobaczył.
Wilczek leżał obok starej nory borsuka, oplątany w stalowy drut. Ktoś go tu zostawił, może kłusownik, może ktoś, kto nie odróżnia przyrody od pola bitwy. Zwierzę nie skomlało. Nie warczało. Leżało cicho i patrzyło. W jego oczach nie było strachu. Było coś, czego Jacek nie potrafił nazwać, choć znał wszystkie słowa z lasu. Może to była zgoda. A może głęboka, dzika prawda.
Jacek uklęknął. Odetchnął tak, jak oddycha się przy grobie kogoś bliskiego. Wyjął multitool, przeciął drut. Wilczek wstał powoli, z trudem. Ich spojrzenia spotkały się jeszcze raz. Potem zwierzę zniknęło między leszczyną i młodymi świerkami.
Tamten powrót do domu był najdłuższy. Droga, którą znał na pamięć, ciągnęła się, jakby prowadziła przez jego własne wnętrze. W chacie Jacek zdjął strzelbę ze ściany. Nie zawahał się. Poszedł nad rzekę i wrzucił ją w nurt. Żelazo utonęło bez słowa.Od tamtej pory ludzie mówili, że Jacek zdziwaczał. Sadził krzewy na miedzach. Budował budki dla puszczyków. Zamiast opowiadać o strzałach, opowiadał o gniazdach. Raz nawet próbował zaszczepić czarną porzeczkę na dzikim agreście i twierdził, że przemówił do niego dzik. Dzieci przychodziły, żeby słuchać tych bajek, choć dorośli się krzywili.
W jego ogrodzie wyrósł dąb. Tuż obok miejsca, gdzie zakopał resztki amunicji. Na pniu tego drzewa Jacek powiesił tabliczkę: „Nie wszystko, co żyje, musi zabijać”.
Wilk szary (Canis lupus) powrócił na Lubelszczyznę w ostatnich dekadach, tworząc stabilne grupy rodzinne w lasach Roztocza i Puszczy Solskiej. Objęty ścisłą ochroną gatunkową, pełni kluczową rolę w regulowaniu liczebności kopytnych i bobrów, przyczyniając się do równowagi ekologicznej. Wilki unikają ludzi. Przypadki agresji są skrajnie rzadkie i wiążą się z dokarmianiem lub próbami oswojenia. Większe zagrożenie stanowią bezpańskie psy i nielegalne wnyki, które ranią zarówno zwierzęta dzikie, jak i domowe.
W miejscach, gdzie człowiek wybiera współistnienie, a nie dominację, wilk staje się nie wrogiem, lecz dobrym sąsiadem.
reshared this
Alejita i Barbara Sliwinska reshared this.
#MonikaPłatek #Gostynin #StrajkGłodowy #Praworządność #Wykluczenie #Psychiatria #UwolnioneZFB
Tło historyczne:
kozzd-gostynin.pl/o-osrodku/
bip.brpo.gov.pl/pl/content/rpo…
Pacjenci Strajk zapowiadają na poniedziałek.Wolałabym, aby do niego nie doszło. Może tekst spowoduje, że jednak ktoś z MS i MZ znów się ruszy.
31 lipca 2025 wprowadzono aneks NR 3 z dn. 31.07.2025 r. do regulaminu pacjenta w placówce medycznej w Gostyninie (KOZZD). Wszedł w życie już następnego dnia – 1 sierpnia.
Pacjenci szpitala zapowiedzieli strajk głodowy.
W placówce medycznej w Gostyninie, a od kilku lat i w Czersku przebywają ludzie, którzy odbyli zasądzone im kary. Nie popełnili nowego przestępstwa. Często, zanim zostali wezwani do KOZZDu, przebywali na wolności. Niektórzy na nowo ułożyli sobie życie. Normalnie funkcjonowali. Teoretycznie pacjenci umieszczeni w KOZZDzie są wolni. Faktycznie są bezterminowo pozbawieni wolności. Czasami przez sąd cywilny, a czasami i bez udziału sądu. Bywa, że zaocznie, na podstawie notatki. To wszystko pod tytułem terapii.
Przepisy zezwalają na przetrzymywanie w KOZZD maksymalnie 60 osób. Ten przepis wobec ludzi, którzy nie złamali przepisów, jest przez władzę łamany systemowo. W KOZZDzie gnieździ się od lat ponad 100 osób.
Co takiego jest w treści aneksu nr 3 do regulaminu, że – po raz kolejny, uznając, że nie ma innej drogi – pacjenci czują się zmuszeni do głodowego strajku? (Wcześniej trzeba było takiego strajku, by np. w trakcie odwiedzin móc uścisnąć żonę, przytulić matkę i otrzymać zgodę na udział w pogrzebie ojca lub córki)
Treść wprowadzonego paragrafu 8a wygląda z pozoru niewinnie.
Ma tytuł: Zasady porządku oraz bezpieczeństwa na Sali.
Ustala, że
(1) rzeczy osobiste pacjentów powinny być przechowywane w miejscach do tego przeznaczonych stanowiących wyposażenie Sali.
(2) Rzeczy zbędne mają być oddane do depozytu.
(3) Środki spożywcze powinny być w lodówkach przeznaczonych dla pacjentów.
I (4) „dla zapewnienia stałego wglądu w ich zachowania poprzez zainstalowany w salach monitoring, w tym w szczególności do niezasłaniania łóżek ręcznikami, kocami, zasłonami lub innymi rzeczami, które zasłaniają obraz pacjenta i uniemożliwiają kontrolę jego zachowań."Trzy pierwsze punkty brzmią neutralnie. Czwarty jest dziwny. O co więc w tym wszystkim chodzi?
Gdy tworzono KOZZD ustawowo przewidywano, że pokoje pacjentów będą jednoosobowe. To w takich warunkach zapowiadana terapia skłoniła Trybunał Konstytucyjny do uznania ustawy o KOZZD za zgodną z Konstytucją. Warunki i kadra miały zapewniać brak kpiny z Konstytucji i ze społeczeństwa.
Po krótkim czasie jednak przepis zmieniono. Pokoje jednoosobowe zamieniono na dwuosobowe. Z czasem dwuosobowe zamieniono na – sale mieszkalne. Zamiast łóżek sprowadzono z więzień piętrowe prycze. W jednoosobowym pokoju, na piętrowych pryczach stłoczono 8-10 osób. Przestrzeni jest mniej niż w więzieniu. Ale to podobno szpital, wykręcono się więc, że tu więzienne normy nie obowiązują. Często starzy, schorowani, bywa, że po amputacjach ludzie muszą się w efekcie wdrapywać na te prycze.
Nic jednak dziwnego, że w tej ciasnocie, zdaniem administracji nawet akta spraw, i dokumentacja pacjentów – to rzeczy zbędne. Tyle, że w depozycie rzeczy giną, niszczeją, przestają być osiągalne i zdaniem pacjentów traktowane są równie lekceważąco jak oni sami.
Przepisy wymagają świetlicy, sal do zajęć. Terapia wymaga ćwiczenie samodzielności. Nie ma świetlicy. Sale do zajęć są szatnią dla ochraniarzy. Ćwiczenie samodzielności? Czy pacjenci mają swój czajnik? Możliwość, by przygotować sobie posiłek? Miejsce na choćby namiastkę prywatności, intymności?
Ah, to o to chodzi! Jedynie dostępną prywatność zapewnia pacjentom ów ręcznik, koc, zasłonka.
Przez lata było to akceptowane. Więc co się stało?Napisał do mnie jeden z pacjentów próbując to wyjaśnić:
„Stara się nas pozbawić tym przepisem choćby namiastki prywatności. Jest konieczna, by przetrwać, tym bardziej, że:
1) Osoby izolowane tutaj nie zawsze zachowują czystość. Nie ma swobody wzięcia prysznica ani wyprania rzeczy. Bywa, że śmierdzi. Okien nie można szerzej otworzyć. Przewietrzyć.
2) Często zmuszeni jesteśmy przebywać w towarzystwie osób upośledzonych umysłowo lub chorych psychicznie. Przeszkadzają i nawet czytać wtedy trudno. A nie ma ani biblioteki, ani świetlicy, ani miejsc, gdzie można spokojnie pomyśleć.
3) Ja przesłaniam się ręcznikiem od okna, bo tą szparą jaką mamy czasami wieje.
4) Nikt nie chce, aby postronne osoby w sali cenzurowały mu korespondencję, czy formułowane akurat pisma procesowe. W małej, zatłoczonej sali ręcznik zawieszony na łóżku to jedyny sposób, by znaleźć kąt i ciszę.
5) Zasłona tłumi głos, co niejako odgradza nas od gwaru w sali, ale też pozwala na rozmowę z rodziną czy adwokatem. Nie możemy wynosić telefonu z sali. Nie wiadomo, dlaczego, ale nie możemy. Przesłonka pozwala na cień prywatności w rozmowach telefonicznych.
6) W więzieniu też takie przesłony stosowaliśmy i nie było problemu. Tu też, aż do dziś. A choć nie jesteśmy już w świetle prawa więźniami, robi się z przesłon problem, jednocześnie nie zapewniając nam niczego, co gwarantowałoby choć odrobinę prywatności.
7) Przy okazji wymaga się od nas chowania rzeczy osobistych do szafek, nie zapewniając dla każdego ani szafek, ani szaf. A my w takich warunkach trzymani tu jesteśmy latami i bezterminowo.
8) Depozyt? Jest mały magazyn i bałagan w dokumentacji przyjmowanych rzeczy. To sprawia, że nie oddaje się tam rzeczy. Wracają zniszczone lub po prostu giną.
9) Dwie lodówki na dwa oddziały to za mało i często produkty trzymane są na półkach czy na ziemi, a jednocześnie odmawia się nam zgody na posiadanie w salach po jednej lodówce samochodowej, która nie zabiera wiele miejsca i jest energooszczędna.
10) W sumie myślę, że ponieważ zgłaszamy zastrzeżenia chodzi o to, by nas sprowokować do sprzeciwu choćby i ustnego, by dać powód, by przedstawić nas jako groźnych. Wtedy nawet stwierdzone naruszenia znów pozostaną zamiecione. Ustawowo mogą nas przecież nawet zabić. Znów zostaje nam tylko protest głodowy.Co się jednak stało, że z dnia na dzień postanowiono to Pacjentom odebrać?
30 lipca 2025 roku wystosowałam petycję do Ministra Zdrowia. Wniosłam o kontrolę działań medycznych w zakresie leczniczym i organizacyjnym podejmowanych wobec Pacjentów KOZZD. Być może to przypadek, stąd też prośba o kontrolę, ale pacjenci, którzy odważają się zgłaszać skargi, wnioski o interwencję wobec praktyk w KOZD zmuszani są do przyjmowania leków psychotropowych i zastrzyków oszałamiających odbierających im zdolność zwykłej rozmowy. Aplikowane przymusowo środki osłabiają ich zdrowie. Nie musieli ich brać w więzieniu. Odbyli karę. Trafili na terapię…Z kolei 29 lipca 2025 skierowałam pismo bezpośrednio do dyrektorki KOZZDu , mgr Agnieszki Jędrzejczak. Poprosiłam o pisemne przedstawienie prostej, szybkiej i skutecznej procedury składania i otrzymywania potwierdzenia oraz sprawnego rozpatrywania przez Dyrektorkę pisemnych próśb, wniosków i skarg od Pacjentów KOZZD. Prosiłam o zapoznanie z nią pacjentów, pracowników KOZZD oraz opinię publiczną.
Procedura taka nie istnieje. Pacjenci, są – ich zdaniem – przez pracowników KOZZD w sposób często wolny od kultury osobistej odsyłani „Od Annasza do Kajfasza bez możliwości złożenia pisma i bez uzyskania potwierdzenia jego złożenia oraz jak twierdzą, bez odpowiedzi na składane w okienkach pielęgniarek lub pracownikom ochrony pisma. Pisma skierowane do Dyrektorki KOZZD spotyka ten sam los. Sposób traktowania odbierają jako próbę zastraszenia i lekceważenie. Za takie uznają informacje o zastosowaniu wobec nich za składanie skarg, środków psychotropowych. Za takie uznają także napomknienia o możliwości uzyskania negatywnych opinii okresowych oraz bezcelowości odwoływania się. Osoby do których zwracają się Pacjenci (są to: strażnicy, pielęgniarki, lekarze psychiatrzy) nie ukrywają, że są bezkarni i mogą wszystkie zachowania i praktyki, także te uznawane przez pacjentów za złośliwe nękanie i prowokację, wytłumaczyć potrzebami medycznymi.
Nie otrzymałam jeszcze odpowiedzi od Pani Dyrektor. Jednak w dniu, w którym nagle pojawił się Aneks Dyrekcja dowiedziała się, że tym razem to nie osoby z zewnątrz, ale sami pacjenci odważyli się złożyć zawiadomienie do Prokuratury. Wskazują na nadużycie władzy, nadużycia finansowe, nepotyzm. Zarzuty dokumentują tak, że nie można tym razem ich zbyć i znów zlekceważyć.
Ustawowo wprowadzone zmiany wyeliminowały standardy przewidziane dla terapii w roku, gdy Trybunał uznał tę placówkę za zgodną z Konstytucją (zniesiono wymóg stosownej do ilości pacjentów specjalistów psychoterapeutów, psychiatrów, seksuologów. Nie zmniejszono zapotrzebowania na strażników z kwalifikacjami wymaganymi dla ochrony obiektów).
Wydajemy na KOZZD miliony. To podważałoby zasadność tekstów o zapaści finansowej w służbie zdrowia, gdyby nie fakt, że z tych 500 000 rocznie, która idzie za każdym pacjentem – na niego przypada niewiele. Mamy więc szpital, w którym niezrozumiałe procedury i środki medyczne aplikowane są wobec osób, które nie są chore psychiczne.
Testujemy w sposób dla nas wszystkich groźny przesuwanie granic bezkarności w pozbawianiu ludzi wolności, łamaniu przepisów, zaniżaniu standardów. To, co było pomyślane jako wyjątek – jeśli nabiera cech trwałych – staje się regułą. To niedobre dla samego KOZZDu. Groźne dla nas. Zapowiada przenikanie takich praktyk i poza KOZZD.
Zmiana regulaminu, która pod pretekstem nadzoru, odbiera szczątki intymności schowanej za ręcznikiem nie musi, ale może okazać się prowokacją. Żyjący w ciągłym ścisku, hałasie i otoczeni często pogardą i drwiną ludzie wykazują w istocie ogromny hart ducha znosząc to i nie dając się sprowokować. Miejmy nadzieję, że i tym razem się nie dadzą.
Pacjenci chętnie zrezygnują z ręcznika w zamian za ustawowo warunki bytowe przewidziane w 2014 roku, prywatność, poszanowanie praw człowieka i program powrotu do społeczeństwa.
Aha i jeszcze jedno:
W Czersku, filii Gostynina, gdzie prycze też są piętrowe, ale regulamin oddzielny również zapowiedziano zrywanie z łóżek zasłon i ręczników. Tyle, że zmiany zawarte są w regulaminie wyłącznie dla Gostynina, nie dla Czerska (kozzd-gostynin.pl/regulaminy-w…)... Systemowe lekceważenie prawa, gdy wchodzi w krew i jest tolerowane, nabiera cech trwałych i staje się regułą.
8Petros he/him
in reply to 8Petros he/him • • •Najważniejszy wątek: nowa konstytucja.
pl.m.wikipedia.org/wiki/Konsty…
kpbc.umk.pl/dlibra/doccontent?…
konfederacja.pl/app/uploads/20…
Tezy konstytucyjne Marszałka Piłsudskiego : referat wygłoszony w dniu 28 lutego 1931 r. u Marszałka Senatu Władysława Raczkiewicza - Treść publikacji - Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Piasecki, Adam (1898- )Spanishspaceprogram
in reply to 8Petros he/him • • •sysek
in reply to 8Petros he/him • • •8Petros he/him
in reply to sysek • • •